środa, 30 sierpnia 2017

Moja pierwsza praca Frankfurt równo 8 miesięcy .Podopieczny 92 lata Alzheimer i demencja agresywny było to dla mnie być albo nie być bo nie miałam pracy.Znajomy ,któremu kiedyś ja pomogłam  póżniej pomógł mi załatwić tą pracę.Administrowałam kilka for o rozwoju duchowym i tam napisałam czy ktoś jest z Frankfurtu? dostałam od jednej kobiety telefon jej znajomego z Offenbach. Byłam bez języka ,bez doświadczenia bo wcześniej pracowałam kilkanaście lat jako asystentka stomatologiczna,a to nie miało nic wspólnego z opieką i chorymi na poważne choroby.Trzymałam się tej pracy rękoma i nogami bo córka podopiecznego powiedziała ,że ja nie muszę znać języka ale mam ugotować ,zadbać o podopiecznego,o dom.Przychodziła o różnych porach sprawdzać mieszkała niedaleko i że było wszystko w porządku to po 2 tygodniach po moim przyjeżdzie  zostawiła mnie z nim samą i pojechała na miesiąc na urlop do Afryki.Co ja przeżyłam opisać się tego nie da ,najgorsze było brak języka ,bo gdybym znała język wytłumaczyłabym podopiecznemu ,że córka jest na urlopie i wróci,a podopieczny myślał pewnie ,że jego zostawiła z obca kobietą.Chciał mi wyskakiwać oknem(powiązałam żyłkami od wieszaka na bieliznę okna te klamki),drzwi wciąż czujnie bo raz mi uciekł i z trudem przyprowadziłam do domu.Z powodu choroby był agresywny bił mnie ale za chwile zapominał ,a ja byłam zmuszona pracować bo wówczas  innego wyjścia nie miałam,to nie była doba internetu ,wiedzy o firmach .
Co wieczór zasypiałam w słuchawkach na uszach ucząc się języka z płyty po pierwszych 3 miesiącach zaczęły wypływać pierwsze słowa.Córka jak wróciła to nasze porozumiewanie wyglądało tak,że ja dzwoniłam do tego człowieka,którego kontakt dostałam na forum i mówiłam co potrzeba i on mi dyktował po niemiecku a ja pisałam na kartce i dawałam córce jak przyszła ,a ona odpisywała i ja znów dzwoniłam do tego człowieka on tłumaczył co tam napisane i tak płynęło porozumiewanie.
Wytrwałam równo 8 miesięcy do momentu jak uderzył mnie i rozwalił mi żyłę na ok 15 cm w prawej ręce i wtedy już córka się przestraszyła i oddała podopiecznego do domu starców .Za te 8 miesięcy coraz więcej słów przybywało i jak oddała go do domu starców ja znów stanęłam w punkcie zero.
Ale przypomniało mi się ,że jadąc busem dostałam kontakt od jakiejś kobiety agencji na Gewerbe do Pani Monika Królikowska nazwisko było mi znajome ale nie byłam pewna czy to ta sama osoba i zadzwoniłam ,przedstawiłam się ,a Pani Monika mówi: a my się nie znamy? i ja odpowiedziałam :tak myślałam,że to Pani ale nie byłam pewna.Z Panią Moniką pracowałyśmy w jednym szpitalu w Lubaniu Pani Monika na dializie ,a ja w stomatologii.
I tak zaczął się mój kolejny etap pracy w opiece  2006 roku w Goldener Herbst na niemiecką działalność gospodarczą i w tej współpracy byłam prawie 6 lat zdobywając wciąż nowe doświadczenia ,dobre referencje,listy podziękowania do firmy ,ze przysłali taka opiekunkę ale o tym w kolejnym wspomnieniu .

1 komentarz:

  1. To prawda, że początki są bardzo trudne a zwłaszcza gdy nie znamy jezyka. Moja pierwsza praca jako Opiekunki też nie była łatwa, trafiłam na tak zwaną mine ale też dałam radę i to mnie motywujje do dalszej pracy w tej dziedzinie. Na obecną chwilę jestem na zjeździe a jak będzie dalej, to na obecną chwilę nie wiem? Ponieważ, rozpoczęłam walkę z rodziną mojej podopiecznej o lepsze warunki i godziwsze wynagrodzenie, za tę trudną pracę. Nie ukrywam, ze liczę na to iz pójdą na kompromis, bo bardzo zależy im na mnie jako na opiekunce do ich bliskiej osoby, no ale być moze się mylę i kompromisu nie będzie. Czekam, do dziś wieczora na odpowiedź od nich a zatem się okaże, co i jak bedzie? Myślę, ze w takich momentach dobrze jest sie przekonać, z kim tak naprawdę mamy do czynienia, a że musu nie ma to będzie co będzie-na obecną chwilę, jeszcze czekam. Pozdrawiam Cię Zosiu bardzo serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń